26.10.2021 r. – Międzynarodowy Dzień Bajek

Pociąg polskiej produkcji, wyprodukowany w rekordowej na świecie (!) ilości 1429 sztuk w latach ’61-’93. Zwany kiblem, żółtkiem, tyku-tyku, Chińczykiem etc. Jeździ w naszej cudownie porąbanej Polsce bez Wielkopolski, pomalowane w różne barwy oraz pomodernizowane mniej bądź bardziej.
Najczęstszy widok do spotkania na Śląsku i nie tylko. Produkowany w Chorzowie od 1974 r. Łącznie powstało tego ok. 1100 egzemplarzy na tor normalny i wąski, dalej istnieje chyba z 500 egzemplarzy na Śląsku, we Wro, Krk, Wawie, Szczecinie etc., zmodernizowane mniej bądź bardziej.
Produkowany od 2003 roku czeski syf, garbaty niczym Dzwonnik z Notre Dame. Wyróżniają je drzwi odskokowo – przesuwne, irytujący sygnał zamykania drzwi oraz równie irytująca, półautomatyczna skrzynia biegów.
Jeden z najdziwniejszych produktów pewnej jelczańskiej fabryki. Powstawał w latach ’95-’97. Półproduktem do budowy „Jelczedesa” było podwozie, napęd i nadwozie Mercedesa O405N. Jedyne, co dał Jelcz do tego autobusu, to te słynne, półplastikowe siedzenia.
Na 74 sztuki, 60 kupiła Gdynia. Nie zostawili żadnego jako zabytek, chociaż mieli zostawić.
Jeden z największych złomów z fabryki w Jelczu-Laskowicach. Produkowany od 1998 do 2006 roku. Cechowała go awaryjność, której nie powstydziłyby się legendy typu Audi TT czy Ford Mondeo. Obecnie cztery Vecta w wersji ropniak jeżdżą w Cieszynie, a kilka na gaz ziemny w Rzeszowie.
Białoruski syf produkowany od 2006 roku. Jego sercem jest silnik Mercedesa o pojemności 6,4 l/jakiś szajs od Deutza. Posiada 6-biegową skrzynię firmy ZF albo 5-biegowego Voitha. Jako że to trochę bieda-bus, spotkać go można najczęściej w GZM.